Ostatnio zachwycałem się tutaj taszą czyli zającem morskim i wszystkim co się z tą rybą wiąże, a dziś na jednej z obserwowanych grup znalazłem samogłowa. Tematy zbiegły mi się o tyle, że w obu przypadkach maluchy tych ryb wyglądają przesłodko, a ich dieta i miejsce w ekosystemie jest bardzo podobne. Co ciekawe, samogłowy pojawiają się też w Bałtyku (pisał o tym chociażby Polsat tutaj), choć to ryby charakterystyczne raczej dla strefy ciepłej i umiarkowanej. W zimnych wodach takich jak Bałtyk pojawiają się incydentalnie i giną, gdy temperatura wody spada.
Największe samogłowy ważyły około dwóch ton i mierzyły 3m długości co czyni je najcięższymi rybami kostnoszkieletowymi, ale zasadniczo większość zdjęć nurków, którzy robią sobie z nimi fotki, to efekt zabawy perspektywą. Najczęściej wyławiane samogłowy są wielkości dużego talerza. Jeżeli chodzi o talerz już, to ryb tych raczej się nie je, a na pewno nie spotkasz mojego ulubionego specjału z dorsza, czyli wątróbek. Ich narządy wewnętrzne zawierają neurotoksyny, przez co Ci drapieżnicy z morza, którzy próbowali podgryzać tego morskiego karka nie próbują już tego ponownie. Albo z powodu słabych wspomnień kulinarnych, albo też z powodu zatrzymania akcji serca czy śmierci mózgu.
Samogłów ma jedną uroczą cechę, która przypomina stary dowcip na temat bociana, który szukał żab szerokoustnych. Otwór gębowy jest wąski i w stosunku do reszty ciała bardzo mały. Podobno patrząc na tę rybę od przodu masz wrażenie, jakby uganiała się za adoratorem, którego zacałuje na śmierć, dlatego moda (słusznie miniona) na zdjęcia z dzióbkiem powinna mieć jakieś określenie nawiązujące do samogłowa. I anatomicznie bliżej, i z perspektywy wyglądu kobiety na tych zdjęciach aparycją przypominają tą jakże nietypową rybkę.
Nie mam za to żadnej wiedzy na temat tego, czy trafił się jakiś germański szaleniec, który próbował pozyskiwać z Samogłowa kawior, choć to kusząca biznesowo perspektywa. Samice tego gatunku to jedne z najpłodniejszych ryb, bo składają do 300 milionów jaj. Biorąc pod uwagę, że Tasza vel Zając Morski również zasypuje dno jakąś niewyobrażalną ilością ikry, a ryby te łączy zamiłowanie do wcinania meduz, może ktoś powinien klinikom naprotechnologii podsunąć pomysł diety z parzydełkowców. Biorąc pod uwagę skuteczność naprotechnologii nie musi to być wcale taki osobliwy pomysł.
Inne posty w temacie oceanografii: