Mało kto zdaje sobie z tego sprawę, że flądrowate dziecięciem będąc wyglądają jak zwykłe ryby, tylko z wiekiem, że względu na sposób życia, zmieniają się fizycznie. Spędzanie życia w pozycji leżącej na dnie wykrzywia głowę, powoduje przesunięcie oczu i deformację otworu gębowego. Stąd już nie tak daleko do punktu, w którym wypada powiedzieć, że to właśnie głupoty i złe nawyki, którym hołdujemy w życiu najbardziej zmieniają naszą powierzchowność. Czego więc nie czynić, by nie podzielić losu flądry oraz jej estetyki?
Flądrowate to cała rodzina, którą grupa biologów podzieliła wzdłuż i wszerz, by jakoś opisać ten otaczający nas świat. Są tu więc flądry lewooczne, prawooczne i.. południowe. W naszym Bałtyku, gdy spojrzysz na to drzewo na poziomie gatunków, znajdziesz całą rodzinę flądrowatych. Jest tu głądzica, niegładzica, stornia, zimnica, nagład oraz skarp zwany też turbotem. Wszystkie w tej rodzinie różnią się detalami, choć łączy je z pewnością jedno – większość czasu spędzają spoczywając na dnie morskim leżąc na boku ciała. Leżenie stało się dla nich sposobem na życie, dlatego też całe ich ciało dostosowane jest do tej czynności. Znacznie przesunięta ku stronie brzusznej jest jedna z płetw piersiowych, co pozwala im w tej pozycji pływać. Asymetryczne jest również ubarwienie – strona skierowana ku górze, jest ciemno pigmentowana, a strona skierowana w dół jest jasna. Prowadząc taki leżący tryb życia narażający na zagrożenia zewnętrzne trzeba być umiejętnym obserwatorem, dlatego u flądrowatych jedno oko przemieszczone jest na przeciwną stronę głowy, a kąt pomiędzy kierunkami obojga oczu fląder wynosi około 70°. Jeżeli przeczytałeś to w pozycji leżącej pomyśl, czy nie warto wstać i rozprostować kości. Flądry wyglądają tak przecież nie przypadkowo.
Flądrowate mierzą przeciętnie 32–35 cm, chociaż zdarzają się osobniki mające ponad 70 cm. Szerokość stanowi około połowy długości ciała. Najbardziej lubią miękkie muliste dno oceaniczne, w okolicach skał i portów. Odżywiają się przeważnie ikrą ryb, małżami i owadami, choć niektóre z nich polują też na mniejsze ryby.
Flądrowate, co patrząc na ich tryb życia może wydać Ci się dziwne, należą do ryb chudych, ponieważ zawartość tłuszczu w nich nie przekracza 5%, a tą wilgotność na talerzu zawdzięczają głownie wysokiej zawartości wody w ciele. Nie są też rybami jakoś szczególnie obciążonymi skażeniem, bo zgodnie z badaniami Morskiego Instytutu Rybackiego zawartość metali toksycznych (jak kadm,ołów i rtęć) we flądrach jest na niskim poziomie. W przypadku ołowiu i kadmu – ich ilość w mięśniach flądry jest niższa niż np. w zbożach czy warzywach. Trochę gorzej jest z zawartością rtęci, która występuje na wyższym poziomie niż w innych rodzajach żywności, ale to także tylko 10% bezpiecznego limitu. W badaniach MIR badano także poziomy innych substancji jak pestycydy, bifenyle czy dioksyny, ale ich poziomy pomimo zanieczyszczenia Bałtyku pozostają na niskim lub co najmniej dopuszczalnym poziomie. To co było dla mnie dość ciekawe to fakt, że flądrowate świetnie radzą sobie z zanieczyszczeniami ropopochodnymi (np. wielopierścieniowymi węglowodorami aromatycznymi jak benzapiren), które są metabolizowane przez ich organizm i nie kumulują się w mięśniach, choć pewno jest to też powód obecności jakiś metali ciężkich. Wiem, że wyżej pisałem o ich niskich stężeniach, ale lubię wytłumaczyć sobie skąd śladowe ilości rtęci w ciele obiadu. Wszak flądry się świetlówkami nie żywią.
Trochę na temat Flądrowatych i legend na ich temat piszą na stronie Tawerna Skipperów, ale nie chcę tutaj powielać pracy kolegów więc odsyłam bezpośrednio do ich artykułu. To bardzo fajne miejsce w internecie i sam często korzystam z ich zasobów.
ps. na zdjęciu wprowadzającym do artykułu jest (chyba) Stornia. Ma cętki i skóra na stronie grzbietowej nie jest tak bardzo twarda.
Inne posty w temacie oceanografii: