Jest sobie taka wyspa, na której w czasach, gdy Egipcjanom nawet się nie śniła budowa piramid (przynajmniej wg oficjalnej linii jaką prezentuje archeo), bo 5.500 lat p.n.e. powstała całkiem zgrabna osada. Ziemia to specyficzna, bo z jednej strony urokliwa jak każda wyspa na Morzu Śródziemnym, z drugiej podzielona przez zawirowania XX wieku.
Smutne jest to o tyle, że wyspa zamieszkiwana była przez Greków i przez ponad 2 tysiące lat znajdowała się pod wpływem kultury greckiej oraz ich naśladowców – Rzymu i Bizancjum. Ba, był nawet okres, że znajdowała się pod rządami Persów, a kilkanaście lat po tym, jak cywilizacja zachodnia zarejestrowała pierwszy wiek przeżyła nawet rebelię żydowską. Przechodzenie z rąk do rąk (które jak prześledzić szczegółowo było zdecydowanie bardziej dynamiczne, od tego jakie przedstawiłem je powyżej) nie było jeszcze tak trudne dla Greków, jak najazd krzyżowców. Ci w 1191 r. doprowadzili do jej odseparowania od prawosławnej Grecji, przez co już wiele lat później , bo w 1571 r. wyspę podbili Turcy. Turkom nie wystarczyło samego podboju. Wiedzieli doskonale, że bez zmiany mentalności i kultury mieszkańców wyspy ta ziemia nigdy nie będzie należała do nich. Wysłali więc 50 tysięcy swoich osadników i rozpoczęli miękką asymilację. Na szczęście jednak ludność, która się tam osiedliła, pomimo całkowicie odmiennej kultury szybko się dostosowała do etnicznej struktury wyspy. Sytuacja ta trwała jeszcze przez wiele lat, aż zniecierpliwieni Turcy dokręcili śrubę na tyle, że Grecy w czasach wiosny ludów wzniecili powstanie. Wiosna ludów w XIX w nam wszystkim zasadniczo nie wyszła, ale Greków kosztowała na Cyprze wyjątkowo dużo. Turcy w ramach odwetu powiesili patriarchę Konstantynopola na bramie jego pałacu w Stambule, a arcybiskupa Cypru na drzewie na rynku w Nikozji. Do tego zabito jeszcze trzech biskupów i 400 notabli greckocypryjskich. Mniej więcej od tej chwili na wyspie greckie słowo Enosis oznaczające „Jedność” kojarzone jest z ideą przyłączenia Cypru do Grecji.
Na chwilę ucieknę od tematu Cypru, bo warto przypomnieć sobie skąd basen morza śródziemnego tak naprawdę zaczął swoje kulturalne życie, a stało się to przecież przede wszystkim dzięki Grekom. Greckie polis podejmowały akcje kolonizacyjnej głównie w z powodu klęski głodu, co było najczęstszą przyczyną opuszczenia miasta z własnej woli lub pod społecznym przymusem. Przykładem może być tu Thera, gdzie wg zapisków z powodu suszy z każdej rodziny wylosowano jednego mężczyznę, który pod groźbą kary śmierci musiał udać się do nowej kolonii. Wrócić na Therę mógł jedynie w przypadku niepowodzenia kolonizacji i to nie wcześniej niż po upływie pięciu lat. Dziś Europejczycy na Therę mówią Santoryn, a co poniektórzy wiążą jej wybuchową historię z opisaną przez Platona w dialogu Timajos, Atlantydą.
Co działo się dalej z osadnikami z różnych części Grecji? Gdy dotarli w bezludne miejsce ze swoich polis zakładali Apoikia, co w wieloznacznej starej grece oznacza osadę założoną daleko od własnego domu. Gdy powstała, z miasta matki (a stąd właśnie mamy w kulturze europejskiej słowo Metropolis, bo tyle dokładnie to słowo oznacza) zabierano święty ogień oraz całą bazę kulturową – kalendarz, alfabet, dialekt, ustrój, kulty oraz inne formy życia społecznego i religijnego. W ten sposób kultura Greków zbudowała cała naszą cywilizację od Tanais (dziś zwanego Taganrog, niedaleko Rostowa nad Donem) po Lixos, które dziś pod nazwą Rabat jest stolicą Maroka. Co to ma wspólnego z Turkami? No nawet dużo, ale do tego trzeba porównać dwie mapy – pierwszą sułtanatu Ar-Rum (lub z grecka Sułatanatu Ikonion) z mapą greckich apoikia. Bardzo wyraźnie widać na tym porównaniu jak długo grecka kultura dominowała w Azji Mniejszej. Prawdopodobnie, gdyby nie inwazja Mongołów, która wyznaczyła kres tego państwa turków seldżuckich oraz dynastia Osmanów, Turcja jaką znamy dziś pewnie nigdy by nawet nie zaistniała.
Dziś, kiedy mówi się o Meghali Idea czyli przyłączeniu Cypru do Grecji tak naprawdę sięga się do tego, co wydaje się najbardziej naturalne. Cypr zamieszkują w większości Grecy, w większości wyznaje się chrześcijaństwo w obrządku prawosławnym, a ludność turecka stanowi 18%, co stanowi nawet mniejszy odsetek niż ilość imigrantów, których jest na wyspie ponad 20%. Dlaczego więc Cypr nie połączył się jeszcze z Grecją? To długa historia. W XIX w wyspa trafiła pod „opiekę” Wielkiej Brytanii, która obawiała się tego, by Rosja nie zwiększyła swoich wpływów na Morzu Śródziemnym. Korona Brytyjska w tym celu dogadała się z Turcją wzmacniając pozycję Turków gwarantując im szereg wolności oraz zryczałtowaną roczną kwotę. Cypr na własność brytole zajęli dopiero podczas I wojny światowej, gdy ktoś tam w pałacu Buckingham się zorientował, że Turcja trochę za bardzo polubiła się z Niemcami. Żeby zachować równowagę korona brytyjska zaproponowała w 1915 Grekom otrzymanie Cypru w formie oficjalnego zapewnienia ze strony Ententy. Niestety, po wojnie okazało się, że Grecy wyszli na tym nie przymierzając jak Wojsko Polskie walczące podczas II Wojny Światowej na zachodzie. Po Wielkiej Wojnie Francuzi w wyniku jakiś zakulisowych rozgrywek zrobili wszystkim na złość i Cypr pozostał kolonią Brytyjską. Przez kolejne lata Brytole robili wszystko, by zachować status quo, przez co doprowadzili do takich napięć, że z końcem lat 50 podjęto decyzję o nadaniu Cyprowi niepodległości i odcięciu się od bałaganu, który poddani królowej brytyjskiej uczynili. Lata wzajemnego szczucia spowodowały to, że wyspa spływała krwią jeszcze przez kolejne kilkanaście lat, aż Turcy wykorzystując zamieszanie na arenie międzynarodowej wynikające z afery Watergate dokonali inwazji. Grecy nie mogli wesprzeć swoich ziomków, gdyż naruszyłoby to gwarancje udzielone przez USA i gdyby nie fakt, że Turcy samodzielnie zatopili własny niszczyciel oraz uszkodzili dwa inne okręty dziś o Cyprze mówilibyśmy jako tureckiej wyspie. USA oczywiście nie podjęło rękawicy, bo zajęte było swoimi dramatami, przez co na terenie wyspy powstała Republika Turecka Cypru Północnego. Nowotwór, który uznawany jest do dziś jedynie przez jedno państwo na świecie, czyli Turcję. Dlatego zresztą, jeżeli lecisz na Cypr po stronie Tureckiej możesz dostać się tam jedynie w wyniku transferu przez Turcję.
Historia Cypru, gdy się w nią zagłębiasz jest dalece bardziej skomplikowana, ale to co powyżej przeczytałeś, to taka pigułka dla w miarę orientującego się człowieka, którą powinno się znać. Przedstawiłem ją powyżej tylko dlatego, że dziś po sieci gruchnęła informacja, jakoby Cypr blokował sankcje UE na Białoruś. Mało kto gdzieś tam w nagłówkach pisze (a przecież żyjemy w czasach, gdy gazety składają się jedynie z nagłówków), że prawdziwym powodem blokowania tej rezolucji jest to, z czym Cypryjczycy oraz Grecy mierzą się aktualnie na Morzu Śródziemnym. Turcja, żyjąc w oparach absurdu własnej mocarstwowości, wymyśliła sobie, że będzie szukać gazu na terytorium Unii Europejskiej, w wyłącznej strefie Greków i Cypru. Zareagowali na to na razie jedynie Francuzi, którzy wysłali w ten rejon swój lotniskowiec i kilka mniejszych okrętów. Prawda jednak jest taka, że Erdogan zaczyna się zachowywać jak typowy satrapa i o ile zadyma na Białorusi może robić wrażenie, bo wąsaty kretyn z białoruskiego pegeeru biega tam z AKMSem bez magazynka, to na morzu śródziemnym możemy za chwilę być świadkami zadymy dalece bardziej bolesnej w skutkach, od tych, które już mamy za sobą. Turcja wszak w NATO pozostaje jedynie po to, by w przypadku konfliktu zbrojnego blokować jednomyślność w Radzie Północnoatlantyckiej.
Z ciekawostek, Grecja po inwazji tureckiej opuściła szeregi NATO na 6 lat i wróciła do struktur dopiero w październiku 1980r. Dziś ma pełne prawo do tego, by bombardować tureckie okręty, które hasają po jej wodach terytorialnych. Białoruś to sen szalonego bankruta, który skończy się podobnie jak historia Kadafiego. Sprawa Grecka dziś to, paradoksalnie nasze być lub nie być. Wszak satrapa z Turcji decyduje o drugiej co do wielkości armii NATO, która zaczyna korzystać z rosyjskiej techniki wojskowej, a od 2019 otwarcie mówi o chęci uzyskania broni jądrowej.
To poniżej to już tak bardziej dla rozluźnienia, bo prócz wielu wspaniałych rzeczy, które możesz znaleźć na Cyprze są także zjawiska takie jak Amalgamation Choir prowadzony przez jedyną i niepowtarzalną Vasiliki Anastasiou. Gdybym jej nie znalazł kiedyś przypadkiem pewnie nigdy bym nawet nie pomyślał, że w chórze mogą występować kartki, bańki mydlane czy artykuły z gazet, którym powinniśmy dawać zdecydowanie mniej wiary. Ale Vasiliki jest doskonałą wokalistką jazzową, to pewnie dlatego trzyma się to wszystko w kupie, pomimo tego, że wkoło w jej świecie bardzo ciężko znaleźć jakąś sensowną harmonię.
1 thought on “Dziecko greckich osadników – o Cyprze i Meghali Idea”