Wczoraj późnym wieczorem sami Rosjanie potwierdzili, że flagowy okręt Floty Czarnomoskiej MOSKWA (121) zatonął. Ta informacja w ogólnym szumie medialnym trafiła do większości osób, choć o samym okręcie mówi się głównie przez pryzmat wymiany zdań pomiędzy jego załogą a obrońcami Wyspy Węzy. Warto wiedzieć jak ważnym okrętem dla flory rosyjskiej był ten krążownik klasy Slava, który choć służył w marynarce wojennej od 1983r to miał dla niej znaczenie wyjątkowe.
Stępka pod budowę tego okrętu została położona już w 1976r w stoczni w Mikołajewie, o które to miasto toczono w ostatnim czasie ciężkie boje. Sam okręt zwodowano w 1979r, a oddano do użytku armii blisko 4 lata później pierwotnie pod nazwą Slava (126).
Slava (126) była pierwszą prototypową jednostką krążowników rakietowych projektu 1164, noszącego oznaczenie kodowe Atłant (w kodzie NATO Slava wzięła się właśnie do nazwy pierwszej jednostki tego typu). Okręty projektu 1164 zaprojektowano jako krążowniki nowej generacji przeznaczone do zadań uderzeniowych, przede wszystkim do zwalczania lotniskowców amerykańskich przy pomocy ciężkich pocisków przeciwokrętowych. Ich drugim zadaniem była obrona przeciwlotnicza zespołów floty dzięki pociskom dalekiego zasięgu. Okręt ten był uzbrojony po zęby – pociski rakietowe P-700 Wulkan, pionowe rewolwerowe wyrzutnie pocisków przeciwlotniczych dalekiego zasięgu S-300F Fort z zapasem 64 pocisków, dwie dwuprowadnicowe chowane wyrzutnie pocisków przeciwlotniczych bliskiego zasięgu Osa-MA z zapasem 40 pocisków, działa kalibru 130 mm z zapasem 600 nabojów, mogących służyć także do ostrzeliwania celów brzegowych kierowana radarem artyleryjskim MR-184 Lew.
Do powyższego zestawu należy doliczyć sześć działek wielolufowych kalibru 30 mm AK-630M z własnymi radarami MR-123 Wympieł, 10 wyrzutni torped kalibru 533 mm w dwóch pięciorurowych aparatach, służących do wystrzeliwania torped przeciw okrętom podwodnym SET-65 lub przeciw okrętom nawodnym 53-65K, dwie dwunastoprowadnicowe wyrzutnie RBU-6000 rakietowych bomb głębinowych kalibru 213 mm systemu Smiercz-2, ze 144 bombami RGB-60. Gdyby tego było mało na pokładzie znaleźć można było jeszcze dwa śmigłowce pokładowe Ka-27PŁ z hangarem i lądowiskiem na rufie okrętu. Zamiast nich można było zabrać też dwa śmigłowce wskazywania celów dla rakiet przeciwokrętowych Ka-25C. Okręt obsługiwało ponad 500 marynarzy i 66 oficerów. Nawet jeżeli część tych rozwiązań dziś już trąci myszką, to niewątpliwie była to jednostka potężna oraz będąca istotną siłą w regionie.
To okręt, który miał także znaczenie symboliczne dla Marynarki Rosji. Prawdopodobnie to właśnie ta siła okrętu była powodem jego wyboru w charakterze jednostki reprezentacyjnej na potrzeby szczytu maltańskiego w grudniu 1989r. Wtedy to odbywało się spotkanie pomiędzy Michaiłem Gorbaczowem a prezydentem USA Georgem HW Bushem. Slava (126) była używana wtedy przez delegację radziecką, natomiast delegacja amerykańska miała swoje kwatery sypialne na pokładzie USS Belknap. Statki były zakotwiczone na redzie u wybrzeży Marsaxlokk. Sztorm oraz wzburzone morze spowodowały, że część spotkań zostało odwołanych lub przełożonych, co w międzynarodowych mediach nadało temu spotkaniu przydomek „Seasick Summit”. Ostatecznie rozmowy przeniesiono na pokład Maxim Goriky, sowieckiego wycieczkowca zakotwiczonego w porcie w La Valletta. Krótko po tym szczycie Slava (126) wróciła do Mikołajewa w grudniu 1990r. Tam pozostawała w remoncie do kwietnia 2000r. Jej ponowne uruchomienie i włączenie do marynarki wojennej Federacji Rosyjskiej wiązało się ze zmianą nazwy na Moskwa (121) oraz przejęciem tytułu okrętu flagowego Floty Czarnomorskiej. Moskwa (121) tytuł ten przejęła od starzejącego się już krążkownika rakietowego Admirał Gołowko (782), który został zezłomowany 4 lata później.
Bezsprzecznie można powiedzieć, że we flocie Rosyjskiej są okręty, które przedstawiają zdecydowanie większą wartość księgową (jak chociażby okręt podwodny projektu 941 Dimitrij Donskoj). Tu jednak znaczenie ma bardziej aspekt psychologiczny, bo Moskwa (121) była także okrętem reprezentacyjnym. Tą jednostką Rosja chwaliła się praktycznie wszędzie. Okręt brał także udział w manewrach na Oceanie Indyjskim z grupą zadaniową Floty Pacyfiku w 2003 oraz na Morzu Śródziemnym z okrętami Floty Północnej (2008 i 2009) czy też manewrach Vostok 2010 na morzu Ochockim. Miał także doświadczenie bojowe podczas agresji na Gruzję oraz działaniach rosyjskich w Syrii w 2013r. Dwa pozostałe okręty tej klasy (odpowiednio we flocie północnej oraz flocie pacyficznej) mają zdecydowanie mniejsze doświadczenie.
Moskwa (121) była więc rosyjskim oczkiem w głowie oraz istotną siłą z perspektywy całego sojuszu północnoatlantyckiego. Po przebudowie miała pozostać w służbie do co najmniej 2040r i dlatego dobrze mieć dziś świadomość, że pozostał po niej jedynie kolejny rekord. Jaki? Od dziś to największy okręt wojenny zatopiony od II Wojny Światowej. Pierwotnie to miano nosił ARA General Belgrano zatopiony przez Royal Navy w trakcie Wojny o Falklandy, ale Moskwa (121) była od niego większa.