Kpt. Robert Hilgendorf to bodajże najsłynniejszy Kaphornowiec. Urodził się na terenach Polski w Stępnicy, ale w czasach, gdy ta miejscowość jeszcze Polską nie była. Hilgendorf przez ponad 20 lat dowodził żaglowcami firmy F. Laeisz, na których 66 razy opłynął przylądek Horn. Końcówka XIX wieku to era windjammerów, które wśród żaglowców były szczytem naszych osiągnięć. W tamtych czasach wygrywały jeszcze szybkością z parowcami, choć wszyscy zauważali już, że powolne maszyny parowe w swojej konsekwencji niezależnej od wiatru kiedyś wygrają z żaglowcami.
Hilgendorf w tych dwóch ostatnich dekadach XIX wieku dzięki windjammerom stał się jednym z najsłynniejszych kapitanów na świecie, bo bił na nich rekordy prędkości. Od 1881r stał za sterami „Parnass”, a następnie m.in. „Parsifala”, „Professora”, „Pirate’a”, „Pergamonu”, „Palmyra”, „Placilli”, „Pitlochry” i „Potosi”. Każdy z nich to oddzielna historia towarowych żaglowców hamburskiego F. Laeisza.
Duża część jego rejsów odbywała się pomiędzy Europą Zachodnią i Chile, skąd przywoził saletrę. Oczywiście do Chile najkrótsza droga wiedzie przez Przylądek Horn. O trudnościach w przejściu wokół Horn słyszał prawie każdy, ale jak to wygląda w liczbach? Przerażająco, bo wokół Horn na dnie lezy najmarniej 800 żaglowców oraz swoje miejsce spoczynku odnalazło blisko 10.000 osób. Jest też wielu sławnych żeglarzy jak kapitan Wilam Bligh, dowódca HMS „Bounty”, który przez blisko miesiąc podejmował próby przejścia na Pacyfik tą drogą. Fatalna pogoda zmusiła go jednak do rezygnacji z tego zamierzenia, skierowania jednostki w kierunku wschodnim i przejścia na Pacyfik wokół Przylądka Dobrej Nadziei. Wystarczy spojrzeć na globus, by zrozumieć desperację tego człowieka. Bligh nie był jednak tym, który z opłynięciem Horn walczył najdłużej. To miano wygrał kapitan klipra „Susanna” należącego do hamburskiego armatora Reederei G. J. H. Siemers & Co, który sztormował przez 80 dni przy wiatrach o sile 10 stopni Beauforta. Udało mu się w końcu przejść po 99 dniach. Co to wszystko ma wspólnego z kpt. Hilgendorfem? W sumie tylko jedno – średni czas w jakim żaglowce pod jego dowództwem opływały Przylądek Horn to.. 7 dni.
Ciężko powiedzieć po którym rejsie ten najtrudniejszy test dla żeglarza przestał być dla Hilgendorfa wyzwaniem, ale warto zaznaczyć, że pokonywał on Horn 66 razy. Za tym osiągnięciem stała zapewne doskonała znajomość meteorologii. Hilgendorf nie tylko prowadził szczegółowe notatki, ale też studiował zapiski innych, dzięki czemu wybierał najszybszą trasę. Jeżeli chciałbyś to zrozumieć, to warto zwizualizować sobie 24h rejs na windjammerze Potosi, którym wspomniany potrafił w ciągu doby zrobić 374Mm (~700km). Trasa z Chile do Hamburga potrafiła trwać 58 dni, co było wyczynem trudnym do powtórzenia.
Ktoś mógłby spytać jak nabyć takich umiejętności w wykonywanym fachu oraz czy trzeba mieć do tego talent. Zapewne talentu by nikt nie odmówił, ale tu chyba lepiej sprawdzi się powiedzenie „czym skorupka za młodu nasiąknie”. Hilgendorf urodził się jako syn ubogiego szypra. To prawdopodobnie dzięki wychowaniu ojca, w wieku 12 lat był w stanie umiejętnie i ze swobodą manewrować jego kutrem. W późniejszej karierze uważano go dumnego i energicznego Kapitana o niepodważalnej charyzmie. Choć człowieka starej daty, to także otwartego na nowe. I to chyba wszystko z recepty. Resztę charakteru wytrawi i zakonserwuje w Tobie morze.
Pisząc o kpt. Hilgendorfie korzystałem częściowo z informacji kolegów z Tawerny Skipperów zamieszczonych tutaj.