6 czerwca 1944 na plażach Normandii rozpoczęła się operacja „Overlord”. Największa operacja desantowa w historii wojen, w którą zaangażowano tysiące żołnierzy, statków i samolotów otworzyła drugi front w Europie Zachodniej. Winston Churchill twierdził, że był to dzień, którym denerwował się najbardziej w swoim życiu. Od pierwszego dnia w akcji brała też udział Polska Marynarka Wojenna – jedyny nasz krążownik OPR „Dragon’, dwa duże kontrtorpedowce „Błyskawica” i „Piorun” oraz dwa małe kontrtorpedowce „Krakowiak” i „Ślązak”.
Trwający od świtu do zmierzchu D-Day był dniem szczęścia i sukcesu aliantów i dniem klęski armii niemieckiej, która przybliżyła koniec II wojny światowej. Misterny plan operacji o kryptonimie „Overlord” alianci przygotowywali się od momentu wejścia Stanów Zjednoczonych do wojny. Kolejne operacje desantowe w Afryce Północnej i we Włoszech dały sojusznikom niezbędne doświadczenie w przeprowadzeniu tego typu lądowania. Do przerzucenia przez kanał La Manche gigantycznej, wielusettysięcznej armii potrzebne były niezliczone ilości statków desantowych.
– Był to rodzaj okrętów, których nie produkowano w czasach pokojowych – mówił na antenie PR prof. Paweł Wieczorkiewicz. – W 1943 roku alianci mieli ich za mało, dlatego wybrali mniejszy wariant, żeby zająć czymś Niemców desantowali we Włoszech.
Ważny dla powodzenia operacji był element zaskoczenia. Kluczem było zaatakowanie Niemców w miejscu, gdzie nie będą się tego spodziewać i nie będą mieli rezerw. Podjęto szeroko zakrojoną akcję dezinformacyjną, dzięki której Hitler zupełnie nie spodziewał się uderzenia w Normandii. Dziesiątki szpiegów i podwójnych agentów wskazywało, że alianci uderzą w okolicach Calais.
Niemieckie dowództwo przez pierwsze tygodnie inwazji podejrzewało, że Normandia jest akcją pozorowaną i zabraniał kierowania tam posiłków, gdy były najbardziej potrzebne. Latem 1944 roku barek było dosyć. Spełniono też dwa podstawowe warunki udanej inwazji: bezwzględna przewaga w powietrzu i morzu. Chodziło o wsparcie oddziałów przełamujących Wał Atlantycki ogniem ciężkiej artylerii okrętowej i bombardowaniem lotniczym.
– Alianci wiedzieli, że jeżeli utrzymają się na przyczółku to wygrali – mówił gość audycji „Postacie i wydarzenia II wojny światowej”. – Korzystając z przewagi lotnictwa zdołają przebić się dalej w głąb Francji.
Polacy na morzu
Pod osłoną ponad siedmiuset okrętów wojennych wyruszyło blisko 4 tysiące różnych jednostek desantowych, promów, pontonów i barek. Dodatkowo 200 trałowców, zgrupowanych w 25 flotyllach, oczyszczało wodę z min, dzięki czemu umożliwionie aliantów do wybrzeży francuskiej Normandii. Od pierwszego dnia w akcji brała też udział Polska Marynarka Wojenna – jedyny nasz krążownik OPR „Dragon’, dwa duże kontrtorpedowce „Błyskawica” i „Piorun” oraz dwa małe kontrtorpedowce „Krakowiak” i „Ślązak”.
D-Day
Tak zaplanowana operacja rozpoczęła się 6 czerwca 1944. Klimatyczne warunki panujące w kanale La Manche mocno ograniczyły pole manewru w planowaniu operacji. Był to jeden z ostatnich terminów, w którym można było lądować. Potem letnie sztormy groziły zatopieniem barek desantowych. Alianci pojawili się o świcie na pięciu plażach Normandii.
– To co zobaczył dowódca niemieckiego posterunku obserwacyjnego było spełnieniem najgorszych koszmarów – mówił prof. Wieczorkiewicz. – Statki, barki i plujące ogniem okręty ciągnęły się aż po horyzont, a nad głową setki, tysiące samolotów.
Największą operację desantową w historii dowodziło dwóch ludzi – gen. Dwight Eisenhower i gen. Bernard Montgomery. – To było dwóch ludzi, od których zależał w tym momencie los Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i świata – zaznaczył historyk.
Sparaliżowani Niemcy
W przełamaniu oporu niemieckiego kluczową rolę odegrała marynarka wojenna. Wsparcie ciężkich dział pomogło sprawnie przełamać pozycje Wehrmachtu. Ważne były tez działania komandosów, którzy w pierwszej fazie unieszkodliwiali przeszkody, którymi plaże usiali Niemcy. Saperów rozminowujących drogi i wreszcie opanowanie przez spadochroniarzy zaplecza przeciwnika umożliwiając szybkie rozszerzenie przyczółka. W powodzeniu operacji pomógł też brak spójnej koncepcji w dowództwie niemieckim.
Gen. Edwin Rommel i gen. Gerd von Rundstedt różnili się co do tego, czy odwody pancerne trzymać na plażach i uderzać natychmiast po pojawieniu aliantów, czy trzymać w głębi lądu. – Pierwszy punkt okazał się błędny. Niemieckie kontrataki pancerne ugrzęzły w ogniu ciężkiej artylerii okrętowej i zostały zmiecione z powierzchni ziemi – mówił prof. Wieczorkiewicz.
Sam Hitler dowiedział się o ataku z opóźnieniem, przez co kluczowe decyzje o kierowaniu obroną i gdzie kierować odwody zostały opóźnione o kilka dłużej. Trwający od zmierzchu do świtu D-Day trwający był dniem szczęści i sukcesu aliantów. Jak twierdził Churchill, był to dzień, w którym denerwował się najbardziej w swoim życiu. Dzień chwały i sławy żołnierzy i dowódcy aliantów i klęski armii niemieckiej, która przybliżyła koniec II wojny światowej.
Źródło https://www.polskieradio.pl
fot. Wojskowe Biuro Historyczne https://twitter.com/WBH_2016/status/1665950392981635074/photo/1
The post 6 czerwca 1944 na plażach Normandii rozpoczęła się operacja „Overlord” appeared first on Polski Portal Morski.
Więcej przeczytasz na stronie Polski Portal Morski pod linkiem: Read More